piątek, 30 września 2016

-49% w Rossmannie: czego nie polecam?

Dziś post, który powinien Was troszkę ostrzec przed niektórymi produktami.
Ten krem BB nie robi totalnie nic pozytywnego. Brzydko, chemicznie pachnie, po nałożeniu lepi się na skórze i jego krycie jest zerowe, nie wyrównuje nawet kolorytu. Jest super rzadki, po otworzeniu "leje się" po rękach.

Miał być to najprawdopodobniej podkład w kompakcie- cóż, nie wyszło. Jest strasznie twardy, przez co nie można rozprowadzić cienkiej warstwy, jest bardzo widoczny.


Tani, owszem, ale u mnie zokropnie się osypał po kilku godzinach, a nałożyłam go cienką warstwą.

Kredki odbijają się na powiece. Są miękkie, ale tak na prawdę nie zasychają do końca,

Zdecydowanie przereklamowany "balsam". Na suchych skórkach zbiera się grubą warstwą zostawiając różowe plamy. Mam wrażenie, że bardziej przesusza usta niż je nawilża.

Ta pomadka z Manhatanu to totalny niewypał. Podkreśla każdą suchą skórkę, a pod wpływem ciepła ust jest zbyt rzadka.

Być może ten balsam byłby fajny, bo lekko koloryzujem jest w kilku wersjach kolorystycznych, ale ten okropny zapach jak w przypadku kremu BB i straszny smak mnie zniechęcają.

czwartek, 29 września 2016

-49% w Rossmannie: co warto kupić/można przetestować

Kolejna część z tej serii, przedstawię produkty, które kupiłabym drugi raz, albo są polecane przez kilka osób z mojego otoczenia. :)

Cudowny rozświetlacz za 10 zł, polecam.

Fajne, mięciutkie cienie. Średnio napigmentowane, czarny idealny do przyciemnienia lini rzęs, a podwójnym można zrobić fajny efekt na oczach. Delikatnie mi się pokruszył, ale to dlatego, że wszystko leci mi z rąk.

Dla mnie jest w porządku. Szału nie ma, ale cienie się nie oypują. Troszkę irytuje mnie perłowy efekt, który pozostawia.

Puder bardzo tani, ok. 9zl. Dobry dla dziewczyn, które są totalnie początkujące. Jest lekki, więc nie powinien zapychać.

Fluid dobrze się rozprowadza, ale jest mocno rozświetlający, zostawia delikatne drobinki na skórze. Ja wolę delikatniejszy efekt.

Bardzo tani róż z wibo o ślicznym odcieniu, również polecany dla początkujących, ponieważ nie można nim zrobić sobie plamy.

I na koniec zestaw od lirene, który już Wam recenzowałam. 

Testowałyście któryś z produktów? :)


środa, 28 września 2016

-49% w Rossmanie: co kupię?

Cześć!
Jak już pewnie wiecie, w Rossmannie od piątku zaczynają się jesienne obniżki. 
-30.09-5.10-usta i paznokcie,
-6.10-11.10-oczy,
-12.10-17.10-twarz.

Od razu zaznaczam, że dominują tutaj produkty tanich marek, głównie Rossmannowych, ponieważ według mnie produkty popularnych marek są zdecydowanie wygórowane.
Ja planuję zakupić:
Zdecydowanie hit, doprowadzi do porządku nawet najbardziej spierzchnięte usta.

Tej wersji jeszcze nie miałam (zdjęcie z internetu) ale kupię go z polecenia przyjaciółki.

I również nowość dla mnie, ale podbija serca mnóstwa blogerek.

Opakowanie zniszczone, ale to dlatego, że jest ze mną wszędzie. Balsam ślicznie pachnie, jest troszkę tłusty, ale nawilża super. :)


To moje pierwsze opakowanie ale z chęcią kupię kolejne, idealnie rozdziela i wydłuża rzęsy.

O tej pomadce wypowiadałam się już, nie wiem sama które to już opakowanie. :D


I na koniec eyeliner, o będzie moje drugie opakowanie, wcale nie wysycha, wydajny, utrzymuje się wiele godzin. :)

Myślę, że to na tyle, w razie pytań piszcie. A Wy planujecie coś upolować? :D

wtorek, 16 sierpnia 2016

Podkład Rimmel Match Perection

Cześć dziewczyny!
W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam jeden z podkładów Rimmela. 
Match Perfection jest Wam zapewne znany, występował kiedyś również w wersji słoiczkowej, kremowej, a teraz dostępny jest w buteleczce w wersji płynnej. 

Jak widzimy opakowanie jest ładne, schludne. Buteleczka stworzona jest z wytrzymałego, grubego szkła. Podróżowała ze mną i nic jej się nie stało. W środku znajduje się 30 ml podkładu, który wystarczy mi pewnie na długo, ponieważ używam jednocześnie kilku produktów. 

Podkład zawiera fajną pompkę, jedna porcja wystarcza mi na pokrycie całej twarzy.
Od razy pragnę zaznaczyć, że jest to podkład rozświetlający, ŚREDNIO kryjący. Nie stworzy nam maski na skórze, a przynajmniej musiałybyście się o nią naprawdę postarać. Nakładany palcami delikatnie podkreśla suche skórki, dlatego zawsze aplikuję go pędzlem typu flat top. Idealnie wygładza skóre, nadaje jej promienny wygląd, ale nie maskuje do końca zaczerwienień. Jest na pewno trwały, pokryty pudrem wytrzymuje u mnie na twarzy cały dzień. Nie obciąża mi cery, jednak na pewno znajdą się osoby, u których może to wywołać, ponieważ zawiera silikony. 
Rozprowadzanie go na kremie z biodermy, o którym już pisałam to czysta przyjemność. Nakładając go pędzlem (proponuję Hakuro H50) na pewno zużywam mniej produktu niż wtedy, gdy używam dłoni. 


Posiadam odcień 100 ivory i jest to drugi w kolejności kolor. Jak widzimy nie jest on wcale jasny jak na ivory. Osoby, które są blade raczej nie znajdą koloru dla siebie. 
Producent zapewnia, że podkład dopasowuje się do koloru skóry. Ja odnoszę wrażenie, że po zaaplikowaniu go leciutko ciemnieje na twarzy, jednak nie jest to widoczne i nie zdarzyło mi się, żeby odcinał mi się od reszty ciała.
Produkt na pewno godny polecenia, nie jest to jednak podkład dla każdego. Fankom matu czy też mocnego krycia odradzam go zdecydowanie, bo na pewno się rozczarujecie.
Chciałabym dodać jeszcze, że podkład ma przyjemny zapach, mnie odpowiada.
Produkt wart przetestowania. Dostępny w większości drogerii w cenie 35-40 złotych. Na przecenie dostaniecie go nawet za ok. 25 więc cena zadowalająca.
Miałyście ten podkład, a może planujecie kupić?
W razie pytań piszcie w komentarzach lub na mojego maila: ihatemondays1500@gmail.com
Pozdrawiam! :*

wtorek, 9 sierpnia 2016

GorVita: Żel aloesowy

Hej dziewczyny!
Dzisiaj chciałabym się podzielić z Wami moim hitem ostatnich miesięcy, któym jest żel aloesowy z GorVity.

Aloesowe cudo odkryłam już jakiś czas temu i natychmiast zamówiłam je w internecie. Dziś po kolejne opakowanie wybrałam się do krakowskiego Pigmentu przy ulicy Długiej (serdecznie polecam drogerię, przemiłe panie, które są w stanie dobrze doradzić i posiadają ogromną wiedzę odnośnie kosmetyków). Jak widzicie na zdjęciu zapłaciłam za żel 13,99zł. 
Tak naprawdę skusił mnie do jego zakupu fakt, że jest dosyć naturalnym kosmetykiem i raczej nie wyrządzi naszej skórze krzywdy.

Jak widzimy- produkt GorVity ma typowo żelową konsystencję. Niewielka ilość wystarczy, żeby pokryć całą twarz. Szybko się wchłania, a ponadto daje fajne uczucie odświeżenia. Szczególnie po demakijażu, sprawia, że skóra nie jest przesuszona, ale też nie zaczyna się tłuścić, a u mnie naprawdę łatwo wywołać tak negatywny efekt.
Żel aloesowy stosowany na dłuższą metę zdecydowanie poprawia stan skóry, jej koloryt i minimalizuje stany zapalne. Przyjaciółka sama wyciska sok z aloesu, również super efekt, jednak jeśli nie posiadacie roślinki naprawdę warto zainwestować w ten żel, tym bardziej, że jest chyba jednym z najtańszych żeli aloesowych.

Na koniec dorzucam zapewnienia producenta oraz skład. Myślę, że warto zaopatrzyć się w taki żel. Naprawdę może pomóc, a jeśli okaże się niewypałem to stracicie grosze. Mogę polecić go z czystym sumieniem, zgodnie z ideą bloga przekazuję własną opinię, moje posty nie są w żaden sposób sponsorowane. :)
Na temat żelu to wszystko, już niedługo zrobię większe zamówienie na stronie cocolita.pl . Będzie co recenzować! :)
W razie pytań piszcie, miłego wieczoru i pozdrawiam! :) 

piątek, 5 sierpnia 2016

Lirene rozświetlający fluid z witaminą duo C

Hej!
Dzisiejszy post będzie troszkę bardziej zwięzły, ponieważ piszę go na smartfonie. :)
Pewnie część z Was zna rozświetlające fluidy z Lirene, są dosyć popularne. Kilka lat temu namiętnie je stosowałam, ale wraz z upływem czasu przerzuciłam się na inne produkty. W lecie jednak korzysta z nich moja mama, ponieważ są lekkie i idealne na tę porę. 

Posiadam odcienie 03- beżowy, 04-opalony oraz miałam do czynienia z odcieniem 01-jasnym, ponieważ przyjaciółka go kupiła. Nie są to fluidy dla totalnych bladziochów, nawet najjaśniejszy odcień jest dosyć ciemny.

Jak widzimy na zdjęciu, oba podkłady wydają się ciemne, jednak wewnętrzna część mojej ręki jest zdecydowanie jaśniejsza niż skóra twarzy. Dla mnie idealny na teraz jest odcień 03, dla mojej mamy za to 04, bo jest naprawdę opalona. 
Fluid delikatnie wyrównuje koloryt, dobrze się rozprowadza, ma delikatne drobinki, które rozświetlają skórę. Nie podkreśla suchych skórek. Jest średnio trwały, ale jak za tą cenę jest oki. 

Jeśli chodzi o gwarancję producenta to cóż, który podkład odżywia? Jego plusem jest na pewno to, że mnie nie zapychał, a u mnie bardzo o to łatwo.  
Jest dostępny w Rossmannie za ok. 13,99.
Jak mówiłam, bardzo skrócony post. W razie jakichkolwiek pytań piszcie, pozdrawiam!



sobota, 30 lipca 2016

Ziaja maseczki: oczyszczająca i regenerująca

Cześć!
Na wstępie chciałabym powiedzieć, że w najbliższym czasie posty mogą pojawiać się rzadziej, ponieważ jestem na wyjeździe i mam problemy z internetem. :(
Dziś przedstawię Wam maseczki z Ziaji, bardzo popularne zapewne, z glinką szarą i brązową.

Przetestowałam już obie, jedna z nich zachwyciła mnie troszkę bardziej niż druga, niemniej jednak obie są dobre.
Zacznijmy od maski oczyszczającej.
Gwarancja producenta:
Zmniejsza widoczność rozszerzonych porów. Glinka szara oczyszczająca - zawiera siarkę, magnez, wapń oraz mangan, jest źródłem mikroelementów: głównie krzemu (około 45%), glinu (około 30%) i żelaza (około 2,5%), normalizuje pracę gruczołów łojowych. Kompleks proteinowo - cynkowy łączy właściwości antybakteryjne cynku i łagodzące protein. Zapobiega powstawaniu podrażnień, wywołanych nadmiernym gromadzeniem się sebum na powierzchni skóry. Reguluje proces keratynizacji naskórka oraz chroni przed nadmierną utratą wody. Skutecznie łagodzi podrażnienia skóry.
Prowitamina B5 aktywnie nawilża oraz skutecznie regeneruje podrażniony naskórek.
Alantoina, pochodna mocznika o doskonałych właściwościach kojących i osłaniających naskórek, skutecznie łagodzi podrażnienia oraz zmniejsza skłonność do ich powstawania.

Maseczka zapewne spełnia swoje zadanie. Oczyszcza delikatnie skórę, normalizuje pracę gruczołów łojowych. Jeśli chodzi o zmniejszoną widoczność rozszerzonych porów nie zaobserwowałam jej. Maseczka fajnie działa na moją twarz, delikatnie ją oczyszcza, nie powoduje żadnych uczuleń. Fajny produkt przeznaczony dla skóry tłustej, mieszanej i trądzikowej.


Jeśli chodzi zaś o maseczkę regenerującą zdecydowanie z nią polubiłam się bardziej. 
Producent obiecuje:
Uzupełnia niedobór substancji odżywczych - glinka brązowa regenerująca - surowiec naturalny z grupy minerałów ilastych, jest źródłem mikroelementów: głównie krzemu (około 50%), glinu (około 15%), żelaza (około 6%), wapnia (około 4%), potasu (3%) i magnezu (2%).
Przyspiesza regenerację skóry:
- ECO - certyfikowany olej Canola (rzepakowy) - bogaty w fitosterole, tokoferole oraz kwasy tłuszczowe. Doskonale odżywia i zmiękcza naskórek,
- ECO - certyfikowane glicerydy kokosowe - źródło NNKT bogatych w kwasy omega3 i omega6 niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania skóry. Zapewniają wysoką efektywność ochrony warstwy lipidowej naskórka,
- prowitamina B5 - aktywnie nawilża oraz skutecznie regeneruje podrażniony naskórek.
Skutecznie wygładza drobne zmarszczki,
- proteiny ze słodkich migdałów - wyraźnie wygładzają naskórek, dając widoczne efekty liftingujące. Zapobiegają wiotczeniu skóry, wzmacniają jej strukturę i przyspieszają procesy regeneracji,
- witamina E - witamina `młodości`, neutralizuje wolne rodniki przyspieszające proces starzenia skóry. 

Już po pierwszym zastosowaniu zauważyłam, że skóra jest bardziej miękka w dotyku, lepiej nawilżona. Zalecana jest ona do każdego rodzaju skóry. Jak już wspomniałam jestem posiadaczką cery mieszanej ze skłonnością do tłustej, sprawdza się u mnie idealnie. Pamiętajcie, że skórę tłustą należy również nawilżać! Nie zaobserwowałam co prawda jeszcze u siebie procesów starzenia się skóry, ale myślę, że zastosowanie takiej maseczki od czasu do czasu nie wpłynie negatywnie na moją skórę.

Ziaja posiada bogatą kolekcję maseczek do różnych typów skóry. Polecam przetestowanie ich w saszetkach, a jeśli przypadną Wam do gustu, firma oferuje produkty pełnowymiarowe.
Podsumowując- maseczki są fajnym produktem, dostępne w większości drogerii- 1,50zł za 7 ml. 
W razie pytań proszę pisać w komentarzach jak i na maila- ihatemondays1500@gmail.com. W wolnej chwili na pewno odpowiem.
Miłego weekendu, pozdrawiam!

wtorek, 26 lipca 2016

Rimmel Lasting Finis Lipstick by Kate

Cześć!
Dziś kilka słów o dość popularnej szmince Rimmela, z serii Kate Moss. 

Jak widzimy na zdjęciu szminka opakowana jest w klasyczne, matowo błyszczące czarne opakowanie. Na zakrętce u góry oczywiście znajduje się znak Rimmela. Napis również pasuje do wszystkiego, także wizualnie szminka jest bardzo zachęcająca, z perspektywy widzę, że był to jeden z powodów, dla których ją kupiłam. Potrzebowałam szminki na szybko, także kupiłam ją mimo tego, że nie czytałam niczego na jej temat w internecie (u mnie to rzadkość). Nie była specjalnie droga, więc wzięłąm pierwszą lepszą, a i kolor w testerze wydawał się być ładny. Nie sprawdziłam jej nawet na skórze dłoni, ponieważ w moim Rossmannie panie mają brzydki zwyczaj malowania się testerami, co troszeczkę obrzydza.  (Swoją drogą, czy u Was spotykacie się z czymś takim?)

Zależało mi na jakimś odcieniu różu, wpadającego zdecydowanie w malinowy kolor, dlatego wybrałam 16. W aplikatorze miała identycznie taki kolor, ale gdy zrobiłam swatche na dłoni od razu zastanowiłam się nad tym, co ja tak naprawdę kupiłam. 

Na ustach na szczęście zbliżona kolorystycznie jest bardziej do koloru w aplikatorze, odetchnęłam z ulgą. To nie mój typ kolorów co prawda, więc wiedziałam, że nie ma sensu wydawać na nią dużo, bo i tak nie będę jej używać (malowałam się nią może ze 3 razy). Po Rimmelu spodziewałam się jednak znacznie więcej! Szminka podkreśla suche skórki o wiele bardziej niż niejeden mat, po jakichś 30 minutach od aplikacji waży się, robi się biała przy wewnętrznej części ust. Czytałam opinie pań, które mają kilka wersji kolorystycznych, że to właśnie numerek 16 jest niewypałem, ale ja skutecznie się zniechęciłam, dlatego nie polecę nikomu tej szminki. 
Zapłaciłam za nią ok. 25-28 złotych w Rossmannie oczywiście, w tej cenie na pewno jestem w stanie kupić coś o wiele lepszego.
W razie pytań piszcie śmiało :)
Pozdrawiam!

niedziela, 24 lipca 2016

Ziaja oczyszczanie- liście manuka

Hej dziewczyny!
Oczyszczanie twarzy to zapewne problem nurtujący wiele osób, począwszy od nastolatków, kończąc często na osobach dojrzałych. Sama testowałam już wiele produktów, które zwykle albo nie powodowały żadnych efektów, albo uczulały mnie. 

Mimo wielu pozytywnych opinii, z mieszanymi uczuciami podeszłam do Ziaji, ponieważ jeden z ich toników bardzo intensywnie mnie uczulił. Kocham serię masła kakaowego, ale jak już powiedziałam- seria do twarzy powodowała złe wspomnienia. Po przeanalizowaniu składów, efektów obiecanych przez producenta i opinii zdecydowałam się tylko na pastę oczyszczającą- z pewnością na razie nie zapowiada się na to, żebym zakupiła inne produkty z tej serii. 

Jak widzimy na samym początku jest napisane, że produkt jest spłukiwalny (!) więc nie wiem skąd pomysły niektórych blogerek na to, żeby nakładać go jako maseczkę na całą noc, a później płacz, bo buzia swędzi i zaczerwieniona. 
Dla mojej skóry optymalną ilością (stwierdzoną po długich próbach) jest stosowanie pasty dwa razy w tygodniu, wieczorem, ponieważ pasta ma drobinki, które działają jak peeling. Z czystym sumieniem mogę go polecić, naprawdę fajnie działa na skórę, oczyszcza ją. Nic dodać, nic ująć. Spełnia swoje zadanie w 100%. 

Tak pasta wygląda z bliska. Jest dosyć brudząca, trzeba pilnować, żeby dokładnie ją zmyć. Nie uczulił mojej wrażliwej skóry. 
Często spotykam się z opiniam, że seria Liście Manuka wyleczyła dziewczynom trądzik. Ciężko mi to zrozumieć, być może dlatego, że moja twarz nie przeżyłaby takiej kolekcji kosmetyków stosowanej na codzień. :D
Produkt znajdziecie w większości drogerii, na pewno jest też na stoiskach Ziaji. Ja zapłaciłam 7,99 zł w Rossmannie, więc malutko. Nawet jeśli nie polubicie się z nią, nie odczujecie tego finansowo. 
W razie jakichkolwiek pytań o kosmetyki piszcie śmiało w komentarzach lub na maila- ihatemondays1500@gmail.com. :)
Pozdrawiam! :)

sobota, 23 lipca 2016

Liebster Blog Award

Hej wszystkim!
Dzisiaj post troszeczkę innej kategorii, ponieważ zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Natalię Kozak (klik). Uważam, że taki post to fajna alternatywa dla bloga, możecie dowiedzieć się troszeczkę więcej o mnie. Postaram się odpowiedzieć najdokładniej na pytania, które dostałam. 

1.Jak rozpoczynasz swój dzień?
Do niedawna nie wyobrażałam sobie poranka bez kawy, nie byłam w stanie niczego bez niej zrobić :D teraz to zdecydowanie sprawdzenie telefonu (uzależnienie :P)  i ciepła herbatka. 

2.Miejsce, które marzysz odwiedzić?
Hm.. W sumie nie mam takiego miejsca, najważniejsze jest dla mnie to, żeby być tam z bliskimi mi osobami. Chciałabym odwiedzić Rosję, ponieważ ich kultura jest strasznie odmienna od naszej, i chętnie odwiedziłabym kolejny raz Hiszpanię, jednak nie są to jakieś wielkie marzenia. :)

3.Plany na najbliższe 24 h?
Muszę posprzątać bałagan, bo mimo codziennego sprzątania ubrania same mnożą się na krześle :D spotkam się z chłopakiem, pewnie pójdziemy na spacer i obejrzymy jakiś film.

4.Która cecha Twojego charakteru najbardziej Cię denerwuję?
Zdecydowanie przesadny upór i fakt, że jestem nerwowa. Naprawdę niewiele potrzeba aby wyprowadzić mnie z równowagi. :)

5.Jaka jest Twoja ulubiona firma kosmetyczna?
Jejku, ciężko mi wybrać. Każda firma, z jaką się spotkałam ma kosmetyki które lubię, ale i też kosmetyczne buble. Może Golden Rose? Ciężko stwierdzić. :)

6.Jak długo prowadzisz bloga?
Przgodę z blogowaniem rozpoczęłam tak naprawdę już kilka lat temu, ale obecny jest młodziutki, prowadzę go od 16 dni. 

7.Jakie jest Twoje ulubione śniadanie?
Płatki z mlekiem, nie potrafię zjeść więcej na śniadanie.

8.Ile czasu zajmuje Ci napisanie posta?
Samo napisanie posta zajmuje mi zwykle niewiele czasu, ponieważ jego koncepcję mam już zwykle wcześniej zaplanowaną, a i zdjęcia przygotowuję wcześniej. Myślę, że ok. 15-20 minutek. 

9.Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?
Może i banalnie, ale po prostu szczęście- moje i bliskich mi osób.

10.Jak często się uśmiechasz?
Bardzo często. Należę do osób, które śmieją się nawet mimo smutku.

11.Do czego dążysz w życiu?
Zdecydowanie do osiągnięcia moich celów i spełnienia marzeń. :)

A teraz moje pytania:
1. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
2. Miałaś wcześniej doświadczenie z blogowaniem?
3. Jakie jest Twoje hobby?
4. Co jest obowiązkową czynnością (poza jedzeniem, spaniem, myciem się etc.) którą wykonujesz codziennie?
5. Co jest Twoim celem na ten rok?
6. Czy pragniesz osiągnąć coś konkretnego odnośnie bloga?
7. Lubisz czytać książki? Jeśli tak to jakie?
8. Na jakim urządzeniu najbardziej lubisz pisać posty?
9. Grasz na jakimś instrumencie? Jeśli tak- na jakim?
10. Planujesz jakiś wakacyjny wyjazd?
11. Czy jest coś, co najchętniej zmieniłabyś w środowisku blogerów?

Blogi, które nominuję:
1. https://owstyle.blogspot.com/
2.http://stylistfashioon.blogspot.com
3.http://anna-and-klaudia.blogspot.com
4.http://glamcia.blogspot.com/
5.http://claudine-bloog.blogspot.com
6.http://waynv.blogspot.com
7.http://kayleenbeauty.blogspot.com
8.http://korneliakuzma.blogspot.com
9.http://paulinaxnowak.blogspot.com
10.http://foxydiet.blogspot.com
11.https://stay-possitive.blogspot.com

Jeśli ktoś nie ma ochoty się w to bawić, niech po prostu to zignoruje. Pozdrawiam! :*

czwartek, 21 lipca 2016

Bioderma Sebium Global

Cześć!
W dzisiejszym poście coś dla posiadaczek cery mieszanej w kierunku do tłustej. Krem z Biodermy normalizuje wydzielanie sebum, sprawia, że skóra wygląda lepiej. Może być stosowany zarówno samodzielnie, jak i może być bazą pod makijaż (jest on wtedy na pewno trwalszy od tego położonego na "gołą" skórę).

Na początku nie byłam przekonana do tego produktu, bo to przecież tylko krem bez recepty. Poleciła mi go pani dermatolog (nie do końca ufam lekarzom, niestety złe przeżycia), ale mimo wszystko finalnie stwierdziłam- czemu nie. Bez zastosowania kosmetyków zawsze się świeciłam, co tu dużo kryć. Po użyciu Biodermy było to zdecydowanie ograniczone, a jeśli na wszystko nałożę jeszcze puder uzyskuję mat, o jakim wcześniej mogłam tylko pomarzyć!

Kremik nie jest bardzo rzadki, sam nie wypływa z opakowania. Rozprowadzenie go na twarzy nie przysparza trudności, jest szybkie. Z opinii internetowych dowiedziałam się, że firma Bioderma posiada wiele kosmetyków z pozytywnymi opiniami, na pewno kiedyś je upoluję, a może z niektórymi nawet się zaprzyjaźnię, choć nie ukrywam- Sebium Global poprzeczkę postawił wysoko.

Krem nie brudzi, ma biały kolor. Niewielka ilość wystarcza do pokrycia całej twarzy. Mam go już jakiś czas, stosuję go praktycznie codziennie. Za 30ml Sebium Global zapłaciłam ok.45 złotych w aptece. Jeśli któraś z Was ma cerę tłustą i poszukuje takiego kremu serdecznie polecam. Codzienny makijaż z nim staje się naprawdę prostszy.
W razie pytań piszcie. ;)
Pozdrawiam! :)

wtorek, 19 lipca 2016

Longstay liquid matte lipstick od GR

 Hej!
W dzisiejszej notce powiemy sobie o matowych pomadkach w płynie od Golden Rose- na pewno są Wam znane, internet oszalał na ich punkcie. Ja posiadam odcień 01:

Jeśli chodzi o pierwsze wrażenie to było takie: "kurcze, przecież ta pomadka wygląda totalnie inaczej niż w pudełku!". Mimo wszystko odcień również mi się spodobał, jest to taka brzoskwinia. 

Pomadka bardzo szybko zastyga, musimy szybko malować nią usta. Jeśli chodzi o aplikator to taka spłaszczona gąbeczka, na której gromadzi się zdecyodwanie zbyt wiele produktu. Jeśli zetrzemy cały to i tak spokojnie pomalujemy nim usta. Początki malowania były naprawdę trudne, ciężko się przestawić do takiego aplikatora.

Opakowanie jest poręczne, trwałe, jednak nie o to chodzi w pomadce. Producent jak i dziewczyny na różnych forach rozwodziły się na temat niesamowitej trwałości produktu, ja jednak nie wiem o co chodzi. W moim przypadku po ok. godzinie wewnętrzna część ust się zjada, i staje się to naprawdę widoczne. 


Dziewczyny zachwycone są "trupią" 10, czego totalnie nie rozumiem. Nie wyglądają jakoś specjalnie kobieco, a już totalną porażką jest gdy mega opalona dziewczyna pomaluje się takim kolorem, usta robią się jaśniejsze od karnacji.
Jeśli chodzi o pomadki moje uczucia są mieszane, być może dlatego, że po moim ukochanym GR spodziewałam się więcej- pewnie trafiłam na jakiś wadliwy egzemplarz. Pomadki dostępne są po 19,90 na stoiskach. Wiem również, że drogeria Pigment ma je w swoim asortymencie.
A Wam który kolor najbardziej przypadł do gustu? Jesteście zwolenniczkami matu czy też połyskujących pomadek?
Pozdrawiam!:*

niedziela, 17 lipca 2016

Magic Bronze- Bielenda

Cześć dziewczyny!
W dzisiejszym poście kilka słów o piankowym samoopalaczu od Bielendy. Myślę, że temat jak najbardziej na czasie. Wiele z nas chciałoby posiadać delikatną, naturalną opaleniznę, niestety- słoneczka brak, przynajmniej w moim regionie. Samoopalacz to zdecydowanie alternatywna, lepsza wersja solarium.

W moim Rossmannie były dwie wersje, ja kupiłam tą jaśniejszą. Jeśli chodzi o aplikację- posiadałam też samoopalacz w formie balsamu i sprayu przypominającego dezodorant,  wersja "piankowa" zdecydowanie najłatwiejsza do nakładania i rozcierania. 

Producent obiecuje, że efekty widać już po jednej aplikacji. Ciężko mi stwierdzić, ponieważ w trakcie pierwszych upałów już troszeczkę się opaliłam. Po drugiej aplikacji były one już na pewno widoczne. W przypadku "dezodorantowego" samoopalacza po odstawieniu go zmieniał na skórze kolor na żółty, paskudnie to wyglądało. Ten ściera się równo, nie zmienia koloru. Krótko mówiąc jestem zadowolona. 

Producent zapewnia, że trzy "porcje" pianki wystarczają na pokrycie jednej nogi- tutaj oczywiście zgadzam się. Przed nałożeniem warto zrobić sobie peeling, unikniemy wtedy złuszczania się skórek. 
Podsumowując- specjalistką w tej dziedzinie nie jestem, bo przetestowałam tylko 3 samoopalacze, ale z efektów tego jestem zadowolona i uważam, że za 20 złotych warto się w taki zaopatrzyć. Decyzja należy już do Was ;)
Standardowo, w razie pytań piszcie. :)
Buźka! :)

piątek, 15 lipca 2016

Lakiery do paznokci Delia

Hej!
W dzisiejszej notce chciałabym przedstawić Wam małe lakiery firmy Delia, które od wczoraj (czwartku) dostępne są w sklepach sieci Biedronka, 2,99zł- za sztukę, a więc taniocha. :D

Kupiłam dwie sztuki, nigdy nie posiadałam jeszcze lakierów z tej firmy, a i w sumie muszę przyznać, że pomimo mojej manii paznokciowej nie spotkałam się jeszcze z nimi. (Biedronka wprowadziła również inne produkty Delii, m.in. serum do twarzy- 4 rodzaje bodajże. Widziałam też kremy, jakieś peelingi i kolorówkę do oczu)
Wracając do głównego tematu-lakierów. W buteleczce znajduje się 5ml produktu. Na pierwszy rzut oka to fajne rozwiązanie, możemy kupić wiele kolorów, a nie zajmą nam dużo miejsca i zapłacimy za nie grosze. 

Jak widzimy na zdjęciu zaopatrzyłam się w 094 i 106. Dokleiłam również mini zdjęcie, na którym widzimy jak lakiery wyglądają na paznokciach. 
Po przetestowaniu okazało się, że mała pojemność lakieru w wypadku 094 ma swoje minusy. Lakier jest bardzo słabo napigmentowany, żeby uzyskać efekt jak na zdjęciu musiałam pomalować aż trzy warstwy. Malinowy lakier jest zaś całkowitym przeciwieństwem, jedna warstwa wystarcza, ja jednak zwykle pokrywam paznokieć dwoma dla lepszej trwałości. Myślę więc, że to sprawa indywidualna każdego lakieru, zależy na co trafimy. :) 

Pędzelek co prawda do najszerszych nie należy, ale nie utrudniało mi to malowania. Nie robi smug itp. 
Moim zdaniem lakiery godne polecenia. Oczywiście, nie możemy porównywać ich do produktów za kilkadziesiąt złotych (chociaż niedługo przedstawię post, w którym udowodnię, że cena nie musi być adekwatna do jakości lakieru), ale warto mieć kilka takich w swoim wyposażeniu. Są idealne do zabrania w podróż, nie zajmą niepotrzebnie miejsca. 
Z mojej strony to wszystko, w razie jakichkolwiek pytań piszcie śmiało.
Pozdrawiam! :*